„Kukułcze jajo” w Spytkowicach
Kiedy w 2018 roku otrzymaliśmy informację o odkryciu składowiska niebezpiecznych odpadów w jednym z magazynów na terenie dawnej spółdzielni rolniczej przy ul. Wadowickiej w Spytkowicach, nikt nie spodziewał się jak trudny i wielowątkowy to będzie temat. Dziś, po 3 latach, sytuacja niestety nadal nie wydaje się prosta.
- Pomimo trwającego śledztwa, żadne z organów (sąd, prokuratura) nie podjęły działań, aby przynajmniej przeliczyć dokładnie ilość składowanych nielegalnie odpadów. Dziś, spółki odpowiedzialnej za przywiezienie tych odpadów już nie ma, podejrzani przebywają w areszcie, a problem pozostał na naszym terenie i trzeba go jakoś rozwiązać - komentuje wójt gminy Mariusz Krystian.
Na szczęście, choć to marne pocieszenie, w powyższej sprawie wreszcie coś drgnęło. 26 października 2021 roku czynności operacyjne w magazynie podjęli strażacy z Komendy Powiatowej PSP w Wadowicach, którzy podjęli się ustalenia ilości zalegających tam odpadów oraz szacunkowego kosztu ich utylizacji. Wynik ich pracy powinniśmy poznać niebawem. Sprawa o usunięcie nielegalnie składowanych odpadów toczy się przed Prokuraturą Okręgową w Krakowie i Prokuraturą Regionalną w Katowicach.
- Najgorsze co mogłoby nas spotkać to efekt końcowy, w którym to gmina czyli my, mieszkańcy za tę utylizację będziemy musieli zapłacić - dodaje wójt.
Warto podkreślić, że temat dotyczy nie tylko Spytkowic. Przestępcy w podobny sposób działali w kilku województwach, w 11 różnych miejscowościach: m.in w Trzyciążu k. Olkusza oraz na terenie Zawiercia, Częstochowy, Gliwic i Jastrowa. Chemikalia zalegające w tych miejscowościach to efekt działalności, jak potem ustalili śledczy, zorganizowanej grupy przestępczej, funkcjonującej co najmniej od września 2017 roku do kwietnia 2018 r. Gang działał tak, że wynajmował hale magazynowe i składował na ich terenie, wbrew przepisom, niebezpieczne odpady, w tym chemikalia. Potem członkowie gangu znikali.
[g=Kukulcze-jajo-Spytkowice]